–
W
jednej książeczce katolickiej pochodzenia włoskiego są takie rozdziały: Jezus
potępia ludzi o złych intencjach (s. 121); Jezus potępia rozwody (s.
123). Czy słowo potępia
jest słuszne?[1]
–
Przypuszczam,
że wynika to ze złego tłumaczenia. Niestety nie widziałem oryginału. Słowo potępienie
nie licuje z Jezusem Chrystusem pełnego miłości do każdego. Potępienie
coś zamyka, dotyczy czegoś, co jest pozbawione nadziei. Jezus nigdy nie
pozostawia człowieka bez możliwości naprawy. Pierwszy rozdział dotyczy szóstego
przykazania: Nie cudzołóż. Jezus podkreśla, że mniej ważna jest
materia grzechu, co zamiary człowieka. Dlatego napisane jest: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim
sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5,28). Akty seksualne są różnie
interpretowane. Zmieniające się czasy zmieniają na nią optykę. Za tym wszystkim
kryje się jednak wewnętrzna intencja. Jeżeli jest dobra, to może nie być nawet
grzechu. Jeżeli jest zła, grzech jest pewny.
–
Zaciekawiasz
mnie tą niegrzesznością aktu seksualnego.
–
No
i proszę. Uderz w stół a nożyce się odezwą. Na tym poziomie katechezy
nie chcę rozwijać tego tematu.
–
Dlaczego?
–
Bo
przykładowo inaczej rzeczy się mają, gdy akty seksualne uprawiają młodzi, a
zupełnie inaczej, gdy np. decydują się na nie osoby dorosłe, np. wdowiec i
wdowa. Sprawy dorosłych są jeszcze daleko od ciebie.
–
Jak
skomentujesz drugi tytuł?
–
Czasy
tak bardzo się zmieniły, że pogląd Jezusa trąca myszką. Dawniej życie seksualne
w małżeństwie było wielkim tabu. Zdrada małżeńska była traktowana jak rozpusta
i nierząd. Dzisiaj bardziej uważa się za skok w bok, bez większego znaczenia.
Zazdrość była rzeczą chorobliwą i niekiedy przynosiła wiele złego, a nawet
rozwalała więzy małżeńskie. Jezus dopuszcza rozwody, gdy jedno z małżonków
dopuszcza się nierządu: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza
wypadkiem nierządu (Mt 5,31). Takie przyzwolenie rujnuje czasem małżeństwo, nie bacząc na
dzieci, które pozbawione zostają matki lub ojca. Na zdradę trzeba popatrzeć w
inny sposób. Przede wszystkim, czy zdrada nie jest prowokowana przez niechęć
współmałżonka do pożycia seksualnego. Czy zdrada ma charakter zaangażowania
uczuciowego. Sprawy te są niekiedy skomplikowane i nie miejsce tu na ich
analizę. Ważna jest świadomość zaistniałej sytuacji. Grzech rodzi się w umyśle,
gdy jest zła intencja. Czasami zdrada jest wynikiem rozpaczy. Tylko zdradzający
wie, czy dopuścił się grzechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz