–
Jezus
mówi o miłowaniu nieprzyjaciół swoich. Jak należy rozumieć ten przekaz?
–
Pozornie
to trudne, ale jest to najpiękniejsze przykazanie Jezusa. Dla Boga Ojca
wszyscy ludzie są Jego dziećmi. On kocha i troszczy się o wszystkich jednakowo.
Animozje pomiędzy ludźmi wynikają z ludzkich pożądliwości. Najczęściej agresor
jest człowiekiem duchowo chorym. Chory wymaga wsparcia, wyleczenia. Odwet jest
oznaką nienawiści. Nienawiść jest złem. Kiedy staje się oko w oko z
nieprzyjacielem proszę na chwilę wczuć się w nieprzyjaciela. Może on trzęsie
się ze strachu? Może jest on tylko narzędziem innych? Cóż przyjdzie z tego, że
pozbawi się go życia, lub upokorzy. Czy naprawdę jest to powód do radości? Tryumf
powinien wypływać ze zwycięstwa dobra, nie zła. Każdy wygrywający jest de
facto silniejszy od przegranego. Do walki nie powinno dojść, z racji
nierównych warunków. Kiedy walczy równy z równym, obaj powinni zginąć.
Zmierzam do tezy, że każda walka jest w jakiś sposób niesprawiedliwa. Każda
wojna jest niesprawiedliwa. Wojny zbrojne powinny zostać reliktem przeszłości.
To brzydka zabawa prowadzona przez niegrzecznych chłopców. Jezus w niezwykłych
słowach: Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb
za ząb! A Ja wam powiadam: Nie
stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu
i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i
płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce
pożyczyć od ciebie. (Mt 5,38–42) przekazuje zupełnie inną optykę. Proszę nie zwracać
uwagi na przekaz literalny. To słowa pełne metafory. Niosą jednak niezwykłą
treść przebaczania i całkowitej miłości.
–
A
jak należy rozumieć rywalizację sportową?
–
To
zupełnie inne zdarzenie. Rywalizacja sportowa ujawnia wspaniałe zalety
wybrańców losów, nie upokarzając rywali. Ten kto przegrywa, ma świadomość, że
dał z siebie wszystko co mógł. Jego przegrana jest niemocą ciała, nie ducha.
Ważny jest sposób przyjmowania porażek. Można być wielkim, zajmując ostatnie
miejsce (bokser ze złamanym kciukiem, ranny biegacz dobiegający do mety,
starszy maratończyk, zawodnik oddający rower przeciwnikowi, zawodnik ratujący
przeciwnika sam pozbawiający się wygranej, itp).
–
Chciałabym
wystąpić w zawodach o dobro?
–
Dziecko
moje. To piękne słowa i piękne zamierzenie. Przed tobą wielkie trudności i
przeszkody. Będą chwile załamania i
zwątpienia. Trzeba to wszystko pokonywać, aby móc powiedzieć za św. Pawłem: W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem (2
Tm 4,2), czego ci życzę z całego serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz