Co
to jest szczęście, że tak wielu go pragnie? Filozofia epikurejska postawiła go
sobie za cel najwyższy. Nie łatwo jest to pojęcie zdefiniować. To chwila
euforyczna, która szybko przechodzi w zadowolenie, by po jakimś krótkim czasie
stać się znowu pragnieniem. Szczęście
ma szerokie spektrum. Jedni marzą o karierze, inni o fortunie, jeszcze inni o
dobrym współmałżonku. Prawie wszyscy chcą szczęścia swoich dzieci. Wielu marzy
o podróżach, o dobrym dotyku, miłości. Są tacy, którzy dostrzegają szczęście w
dawaniu, w służbie innym, ochronie i pomocy.
Można wymieniać tysiące przykładów, ale fakt pozostaje faktem, że
szczęście kojarzy się z chwilą. Szczęście też nierówne jest szczęściu. Będąc
szczęśliwym zawsze można być jeszcze bardziej szczęśliwy. Tak więc szczęście
wchodzi w skalę boskiej nieskończoności. Na niej nie ma sztywnej granicy, jest
tylko względność. Jeżeli szczęście mierzy się boską skalą, to warto zastanowić
się nad pochodzeniem szczęścia. Czy za szczęściem nie stoi autorytet Stwórcy?
Bóg zaszczepił w człowieku pragnienia, aby one motywowały ludzką egzystencję.
Dążenie do szczęścia jest niejednokrotnie bolesne. Niejednokrotnie okupione jest wyrzeczeniami, pracą, chwilami
utraty nadziei, oczekiwaniem. Często nie dochodzi do pełnego szczęścia. Można
więc wątpić i stawiać pytania, czy szczęście nie jest ułudą, narkotykiem? Jak
to się ma do podstawowych pytań egzystencjalnych (celu i sensu życia).
Tak jak Stwórca jest dla człowieka tajemnicą,
tak wszystko, co ma boskie atrybuty jest do końca niepojęte i niezdefiniowane.
Znaczy, że każdy musi sobie odpowiedzieć, co jest dla niego szczęściem i
dlaczego. Nie ma definicji gotowych, jak nie ma też gotowych odpowiedzi. W
zdeterminowanym świecie fizykalnym niezdeterminowany jest człowiek. Być może, w
zamyśle Stwórcy jest to pożądane, aby
człowiek wiecznie poszukiwał, nigdy nie był do końca zadowolony, czy miał świadomość
swojego ograniczenia i niedoskonałości. Szczęście ma więc podwójne oblicze.
Oprócz radości sprawia i ból. Mimo wiedzy na ten temat, wielu zmierza ku
szczęściu.
Aby
zapanować nad pragnieniami, które wprowadzają niepokój trzeba zdobyć się na wysiłek woli i
przeciwstawić się im. Tak czynili stoicy. Czy ich postawa była słuszna?
Zabijanie własnych pragnień czyni człowieka chłodnym i odpornym na cudze
pragnienia. Rezygnacja własna winna być sprawą osobistą i nie można narzucać
jej innym. Każdy powinien żyć według swej własnej miary i własnych przekonań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz