W marcu tego roku była mowa o naturze duszy. Obecnie chcę
ten temat pociągnąć dalej.
Według wiedzy obecnej, istnieje rzeczywistość realna w
której żyjemy oraz rzeczywistość duchowa, która ma swoich domowników: Boga oraz
dusze ludzi zmarłym. Człowiek posiada duszę i żyje w świecie realnym. Można postawić pytanie, czy człowiek żyjąc w
świecie rzeczywistym jest zakorzeniony w świecie duchowym, czy odwrotnie, będąc
duchem wkroczył w świat rzeczywisty, aby tam wykonać zadanie dane przez
Stwórcę?
Jedno i drugie pytanie jest cenne. Dzisiaj chciałbym
odpowiedzieć na pytanie drugie.
Bóg powołując człowieka do życia wyposaża go w duszę,
która stanowi o człowieku. Każdy jest wyposażony w sanktuarium duchowe, które
prowadzi do Stwórcy. Dusza jest światłością co do natury i czystą świadomością
własnego istnienia. Sanktuarium duszy to miejsce, gdzie poznaje się Stwórcę.
Każdemu jawi się inaczej według ludzkich predyspozycji. W sumieniu człowiek
jest sobą, o ile sam jego nie zagłusza. Dusza jest odrębnym i niepowtarzalnym
światem. Mało kto z obcych ma dostęp do duszy drugiego człowieka. Zasadniczo,
człowiek jest bardzo samotny, sam ze sobą. Dla innych jest najczęściej
niezrozumiały.
Wszystko co jest na zewnątrz duszy, a wiec w świecie
rzeczywistym jest realizowaniem tego, co się tworzy w umyśle. Świat jest wizją
człowieka. Jednemu uda się zrealizować marzenia, innemu nie. Wielu uczyni ze świata
arenę własnych osiągnięć, inni prześpią, przejedzą i zmarnują dany im czas.
Wszystko co się dzieje w świecie rzeczywistym w temacie
duchowym jest tylko obrazowaniem. Prawda jest w każdym człowieku. Nie należy
fanatycznie oddawać się żadnej idei, jeżeli nie będzie wypływać z potrzeby
serca. Najlepsza, najczystsza jest własna wiara i religia. W świecie realnym
realizują się ludzkie interesy. Tam gdzie rządzi mamona, tam z Boga jest
niewiele.
Dobrze jest uczestniczyć we wspólnych przedsięwzięciach
religijnych, gdzie jest ten sam duch, ale trzeba mieć świadomość momentu. Teraz
pracujemy, teraz się modlimy. Żyjmy po Bożemu. Nie wolno nikomu narzucać wiary,
to jest przestępstwo duchowe. Nie wolno w miejscach publicznych obnosić się swoją
wiarą, bowiem naraża się sakramentalia (krzyż, obrazy święte i inne) na
znieważanie. Niech każdy nosi na piersi znak przynależności religijnej i niech
swoim życiem pokazuje do kogo należy.
Wszystko, co dzieje się w świecie rzeczywistym od człowieka
pochodzi. Bóg działa, ale w sposób dyskretny. Można jedynie Boga odczytywać
według danych od Boga predyspozycji. Tak więc preferowane przez Kościół
Objawienie jest niczym innym jak odczytaniem Boga przez naród semicki i dalsze
pokolenia. Z wiedzy przekazanej przez natchnionych hagiografów człowiek uczynił
świątynię i umieścił w nim imię Boga. Świątynia stała się symbolem wiary, ale i
miejscem ludzkich interesów – i tak
jest do dziś.
Życie Kościoła
Od pontyfikatu Grzegorza I (590–604) do Grzegorza VII
(1073–1085) zmieniło się ekonomiczne podłoże Kościoła. Kościoły w wielkich
miast uważane były za własność biskupów. Na peryferiach funkcjonowały kościoły
prywatne. Wszystko było własnością pana tej ziemi. Kościoły były też
podporządkowane królom regionalnym (kościoły narodowe). Tak działo się przez
cztery stulecia. Papiestwo było za słabe, aby się przeciwstawić. Religia stała
się sprawą prywatną feudalną. Majątek kościołów można było sprzedawać,
zapisywać w spadku (beneficja). W 826 roku papież Eugeniusz II uznał w pełni
system kościołów prywatnych. Kapłan składał swemu panu przysięgę wierności.
Kościół stanowił dla pana źródło
dochodów. Za Karola Wielkiego papiestwo przytuliło się do władzy
świeckiej licząc na silny protektorat. Upadek karoliński przełożył się na
pozycję Kościoła. Silne rody rzymskie sięgnęły po dobra Kościoła. To powodowało
niepokoje, kłótnie, morderstwa itp.
Wszystko to osłabiało Kościół. Papieże w swej niemocy kierowania Kościołem
oddawali się uciechom tego świata. O grzechach papieży pisałem i nie chcę ich
powtarzać. Był to okres nazwany pornokracją.
Szerzyła się świecka inwestytura,
symonia, nikolaizm (łamanie zasad celibatu przez kler), nepotyzm, rozwiązłość
seksualna wśród całego kleru, poczynając od papieży do oddolnego kleru.
Reforma przyszła niespodziewanie z klasztoru w Cluny (akt fundacyjny z 910
r.). Przełomem było uwolnienie mnichów od wszelkiego patronatu świeckiego, a
poddaniu go w bezpośrednią zależność od Stolicy Apostolskiej (prawo egzempcji).
Opat Majol zreformował klasztor św. Pawła za murami. Klasztor stał się
ogniskiem żarliwej pobożności i nauki. Papiestwo natomiast otrzymało oręż, na którym próbowało powoli przywrócić
własny autorytet. Na tym podłożu ckuniackim powstały nowe zakony jak: kartuzi,
cystersi, kameduli, norbertanie.
Papież Grzegorz VII (1073–1085) przeprowadził w Kościele
reformę. Miała ona na celu przywrócenie modelu społeczeństwa odpowiadającemu
Ewangelii, uwolnienie Kościoła od władzy świeckie i wpływów możnych rodów
rzymskich, podniesienie poziomu moralnego kleru i świeckich, ujednolicenie
liturgii, reformę zakonów i wzmocnienie praktyki celibatu duchownych. Papież znany jest z powodu sporu o inwestyturę
z władcą Niemiec Henrykiem IV.
Ostatnie lata papieża nie były udane. Został wypędzony z
Rzymu i zmarł na wygnaniu. Niemniej reformy nie został stracone. Opinia
publiczna przenosiła owoce reformy coraz dalej od Rzymu. Planował także wysłać
krucjatę do Cesarstwa Bizantyńskiego przeciw Turkom i odzyskać Grób Święty w
Jerozolimie.
Papież Urban II zrealizował pomysł Grzegorza VII. 27
listopada 1095 r. na synodzie w Clermont papież wezwał (Filipa I) do krucjaty w celu odzyskania Jerozolimy.
Niestety zła organizacja, nadmierny szał, brak kontroli spowodował, że
rozpoczęto krucjatę od masakry Żydów, a nie wyparcia muzułmanów. Krucjata
skończyła się fiaskiem, ale prestiż papiestwa wzrósł w przeciwieństwie do
cesarza. Papież po raz pierwszy wystąpił jako przywódca chrześcijaństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz