Kto jak
kto, ale to Kościół powinien dawać świadectwo prawdzie. Gej to człowiek,
którego natura ukierunkowała upodobania seksualne do tej samej płci. Okazuje
się, że o naszej płciowości decydują najpierw hormony, a potem organy. Cała
wiedza i poczucie płci umiejscowione jest w ludzkim mózgu. Na bazie tej
skromnej wiedzy można posiąść świadomość rzeczy. Człowieka o skłonnościach
homoseksualnych nie można szufladkować jako osobnika, którego spotkało
nieszczęście. Homoseksualista nie odczuwa winy. Gdyby nie presja
otoczenia, czułby się jak każdy zwykły heteroseksualista. Homoseksualista
funkcjonuje na co dzień, jak każdy inny. Kto potrafi wyciszyć swój pociąg
seksualny może przeżyć całe życie nie dając żadnego sygnału o swojej
orientacji. Trudniej jest, gdy natura dopomina się swoich potrzeb. Wszystko
zależy, czy zachowanie homoseksualisty jest publiczne. Jeżeli tak, to musi się
liczyć z nietolerancją jaka panuje w społeczeństwie. W tym wypadku to społeczeństwo
jest chore, a skutki tego ponosi homoseksualista. On, będąc osaczony
nieprzychylnością ludzką odczuwa krzywdę. Rodzi się w nim pytanie, dlaczego
jest napiętnowany, skoro odczuwa podobne znaki seksualności jak każdy inny.
Historia
nie raz pokazała, jak budzą się niezdrowe emocje do „innych”. Odczuli to i
odczuwają Żydzi, innowiercy, ateiści, leworęczni, za wysocy, karły i inni.
Natura czasem płata figle. Bóg przypisał ludziom losowość zdarzeń. To cena
ludzkiej wolności. Opatrzność Boga jest ograniczona do sfery ducha, rzadko do
sfery ciała i zdarzeń materialnych. Trzeba przyjąć z pokorą stan rzeczy, bo nie
wszystko zależy od człowieka. Wszyscy ludzie są dziećmi Boga. Kościół powinien wykazać się miłością
Chrystusową. Powinien zażegnywać ogniska zapalne, dawać przykłady jak należy
postępować.
Laurent Stefanini został wydelegowany na stanowisko
ambasadora już 5 stycznia, jednak Watykan nie chce zaakceptować przedstawiciela
Francji. Jak
piszą włoskie i francuskie media, 55-letni Stefanini ma wszelkie predyspozycje,
by pełnić funkcję ambasadora w Stolicy Apostolskiej. Jest praktykującym
katolikiem i doświadczonym dyplomatą, pełnił funkcję szefa protokołu rządu
Francois Hollande'a. Opisywany jest jako osoba wyjątkowej kultury, ma też ponoć
liczne kontakty z kościelnymi hierarchami. Jego kandydaturę na ambasadora
poparł arcybiskup paryski, kardynał André Vingt-Trois. Jedynym problemem
jest, zdaje się, jego orientacja seksualna.
Watykan
już od ponad trzech miesięcy nie potwierdził, że uznaje Stefaniniego za
oficjalnego przedstawiciela Francji na swoim terytorium. „Vatican Insider”
podał niepotwierdzoną ani przez samego zainteresowanego, ani przez Stolicę
Apostolską informację, według której nuncjusz papieski we Francji, arcybiskup
Luigi Ventura, miał namawiać Stefaniniego do rezygnacji ze stanowiska.
Stefanini miał się nie zgodzić, twierdząc, że to rząd Francji obsadza
ambasadorów i on nie ma kompetencji, żeby zmieniać jego decyzje.
Watykanowi kilkukrotnie zdarzało się odrzucać kandydatów
na ambasadorów z innych krajów. W 2009 roku odtrącono dwóch potencjalnych
dyplomatów ze Stanów Zjednoczonych za popieranie prawa do aborcji, w ciągu
ostatnich 10 lat z odmową spotkał się także niedoszły przedstawiciel
Argentyny – rozwodnik, żyjący w związku nieformalnym oraz Francji –
również otwarty gej, który zawarł związek partnerski. Jednak w tych przypadkach
kandydaci byli przedstawiani Watykanowi przed oficjalnym wydelegowaniem na
stanowisko.
Sprawa Stefaniniego pokazuje po raz kolejny, że głosy o
rzekomej postępowości papieża Franciszka, jakie pojawiły się po niektórych jego
wypowiedziach z początku pontyfikatu, były mocno na wyrost. W 2013 r. Bergoglio
w wywiadzie pytał, kim jest, aby oceniać gejów i lesbijki, co wywołało falę
krytyki wśród konserwatystów, a wielu dało nadzieję na zmianę stanowiska
Kościoła wobec osób nieheteroseksualnych (onet.pl).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz