Łączna liczba wyświetleń

środa, 15 kwietnia 2015

Watykan nie chce francuskiego ambasadora bo jest gejem


          Kto jak kto, ale to Kościół powinien dawać świadectwo prawdzie. Gej to człowiek, którego natura ukierunkowała upodobania seksualne do tej samej płci. Okazuje się, że o naszej płciowości decydują najpierw hormony, a potem organy. Cała wiedza i poczucie płci umiejscowione jest w ludzkim mózgu. Na bazie tej skromnej wiedzy można posiąść świadomość rzeczy. Człowieka o skłonnościach homoseksualnych nie można szufladkować jako osobnika, którego spotkało nieszczęście. Homoseksualista nie odczuwa winy. Gdyby nie presja otoczenia, czułby się jak każdy zwykły heteroseksualista. Homoseksualista funkcjonuje na co dzień, jak każdy inny. Kto potrafi wyciszyć swój pociąg seksualny może przeżyć całe życie nie dając żadnego sygnału o swojej orientacji. Trudniej jest, gdy natura dopomina się swoich potrzeb. Wszystko zależy, czy zachowanie homoseksualisty jest publiczne. Jeżeli tak, to musi się liczyć z nietolerancją jaka panuje w społeczeństwie. W tym wypadku to społeczeństwo jest chore, a skutki tego ponosi homoseksualista. On, będąc osaczony nieprzychylnością ludzką odczuwa krzywdę. Rodzi się w nim pytanie, dlaczego jest napiętnowany, skoro odczuwa podobne znaki seksualności jak każdy inny.

          Historia nie raz pokazała, jak budzą się niezdrowe emocje do „innych”. Odczuli to i odczuwają Żydzi, innowiercy, ateiści, leworęczni, za wysocy, karły i inni. Natura czasem płata figle. Bóg przypisał ludziom losowość zdarzeń. To cena ludzkiej wolności. Opatrzność Boga jest ograniczona do sfery ducha, rzadko do sfery ciała i zdarzeń materialnych. Trzeba przyjąć z pokorą stan rzeczy, bo nie wszystko zależy od człowieka. Wszyscy ludzie są dziećmi Boga.  Kościół powinien wykazać się miłością Chrystusową. Powinien zażegnywać ogniska zapalne, dawać przykłady jak należy postępować.

          Laurent Stefanini został wydelegowany na stanowisko ambasadora już 5 stycznia, jednak Watykan nie chce zaakceptować przedstawiciela Francji. Jak piszą włoskie i francuskie media, 55-letni Stefanini ma wszelkie predyspozycje, by pełnić funkcję ambasadora w Stolicy Apostolskiej. Jest praktykującym katolikiem i doświadczonym dyplomatą, pełnił funkcję szefa protokołu rządu Francois Hollande'a. Opisywany jest jako osoba wyjątkowej kultury, ma też ponoć liczne kontakty z kościelnymi hierarchami. Jego kandydaturę na ambasadora poparł arcybiskup paryski, kardynał André Vingt-Trois. Jedynym problemem jest, zdaje się, jego orientacja seksualna.

          Watykan już od ponad trzech miesięcy nie potwierdził, że uznaje Stefaniniego za oficjalnego przedstawiciela Francji na swoim terytorium. „Vatican Insider” podał niepotwierdzoną ani przez samego zainteresowanego, ani przez Stolicę Apostolską informację, według której nuncjusz papieski we Francji, arcybiskup Luigi Ventura, miał namawiać Stefaniniego do rezygnacji ze stanowiska. Stefanini miał się nie zgodzić, twierdząc, że to rząd Francji obsadza ambasadorów i on nie ma kompetencji, żeby zmieniać jego decyzje.

          Watykanowi kilkukrotnie zdarzało się odrzucać kandydatów na ambasadorów z innych krajów. W 2009 roku odtrącono dwóch potencjalnych dyplomatów ze Stanów Zjednoczonych za popieranie prawa do aborcji, w ciągu ostatnich 10 lat z odmową spotkał się także niedoszły przedstawiciel Argentyny – rozwodnik, żyjący w związku nieformalnym oraz Francji – również otwarty gej, który zawarł związek partnerski. Jednak w tych przypadkach kandydaci byli przedstawiani Watykanowi przed oficjalnym wydelegowaniem na stanowisko.

          Sprawa Stefaniniego pokazuje po raz kolejny, że głosy o rzekomej postępowości papieża Franciszka, jakie pojawiły się po niektórych jego wypowiedziach z początku pontyfikatu, były mocno na wyrost. W 2013 r. Bergoglio w wywiadzie pytał, kim jest, aby oceniać gejów i lesbijki, co wywołało falę krytyki wśród konserwatystów, a wielu dało nadzieję na zmianę stanowiska Kościoła wobec osób nieheteroseksualnych (onet.pl).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz