Łączna liczba wyświetleń

sobota, 4 kwietnia 2015

Gdzie był Jezus Chryste?


          Po ukrzyżowaniu Jezusa zapadła pustka. Dla stojących pod krzyżem był to moment, w którym nie sposób było zebrać myśli. Przed chwilą przecież był z nami. W sercu Matki kołatała się myśl: Gdzie jesteś mój Synu? Jak pisze Ewangelista Jan, Jezus powiedział do Marii Magdaleny: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca (J 20,17). Czy Jezus faktycznie mógł ominąć Ojca i wstąpić np. do szeolu (miejsce gdzie przebywały dusze opuszczone). Słowa Jezusa wypowiedziane do Marii Magdaleny dotyczyły zupełnie czego innego. Maria chciała się przywitać; prawdopodobnie pragnęła Jezusa z radości uściskać. On jednak zareagował powyższymi słowami. Dotknięcie (zatrzymanie) byłoby formą badania zmysłowego, zdobywania wiedzy. Chrystus był już w ciele uwielbionym, chwalebnym odbieranym neurotycznie. On należał już w całości do innej, niewidzialnej rzeczywistości. Jego ludzka misja skończyła się. Stał się jak Ojciec – Bogiem. Nastąpiła era wiary w Jezusa, a nie wiedzy. Potwierdzeniem powyższej tezy są słowa Pawła w perykopie: później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie (1 Kor 15,6). Równocześnie w tylu miejscach Chrystus mógł być oglądany jedynie w sposób mistyczny. Aby rozpoznać Zmartwychwstałego, nie wystarczał rozum i doświadczenie fizyczne, zmysłowe. Warunkiem zobaczenia Jezusa była wiara.
         Brak informacji o miejscu jego przebywania świadczy o linearności czasu. Czas biegnie zaznaczając momenty historii. Niebo powstało z chwilą powołania Świata. Znikło pojęcie niebytu czasowego. Czas rozpoczął swój bieg do wieczności. Jezus był w czasie i był w otchłani niebieskiej. Jego zadaniem było Zbawienie innych. Na chwałę pozostawił sobie dalszy czas. To nie Jezus potrzebował czasu, aby zanieść Dobrą Nowinę umarłym, ale oni potrzebowali czasu, aby uwierzyć. W niebie następuje oczyszczenie z grzechów i to również wymaga czasu.
          Jezus najpierw wybrał misję zbawczą. To niezwykłe. Ktoś może pomyśleć, że nie uszanował Ojca. To cały On, pozbawiony nepotyzmu, idolatrii, fanatyzmu religijnego. Dla Niego liczyła się miłość, którą sam głosił. Podobnie jak żona kochająca męża najpierw przytuli dziecko, a później jego, tak Jezus najpierw pragnął zbawienia ludzi, a potem miłości Ojca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz