Łączna liczba wyświetleń

piątek, 20 lipca 2018

Całun Turyński relikwią


          Przeczytałem na forum: "Naukowcy wykluczyli związek Całunu Turyńskiego z Jezusem". Interlokutor skomentował: "Ciekawe jeśli całun jest autentyczny to znaczy że Bóg istnieje, a skoro istnieje to dziwne że od wieków nie reaguje na to co jego kapłani wyprawiają...Kiedyś zesłał potop i nawet powieka mu nie drgnęła, a później papieże robili co chcieli, kler robi co chce, a On nawet palcem nie kiwnie.." (Andrzej Roman).
          Powyższa Informacja nie zaskoczyła mnie. Identyfikowanie Jezusa z obrazem turyńskim  było zbyt bajkowe, jak wiele opisów biblijnych. Całun turyński nadal został relikwią, bo jest przedmiotem wiary. Sugestywny obraz cierpiącego Jezusa jest przekonywujący. To umiłowany obraz Jezusa, kochany przez miliony wiernych. Nie jest ważne, że całun nie jest wiernym odbiciem Jezusa. Różne nacje przedstawiają Jezusa na swoje podobieństwo. Jezus przyjmuje postać Chińczyka, murzyna, Indianina itp. Jezus po wywyższeniu stał się postacią boską. Bóg nie ma twarzy, ani postaci, jest samym istnieniem. Całun przypomina zdarzenie, które w historii miało miejsce. Wierni z całunu odczytują misterium, a nie dowód namacalny Jezusa historycznego. Wiara jest w innym miejscu i dotyczy istnienia boskiego Syna. Przez stulecia całun był ubóstwiany przez miliony ludzi, przemodlony. Do niego wysyłana była dobra energia. Energia ta odbijała się od niego i czyniła wiele innego dobra. Wartość całunu jest wykładnią ludzkich pragnień. w sobie ukryta jest miłość do Chrystusa. Teraz całun oddaje zgromadzoną energię. Jak ofiara Jezusa ma wartość trwałą tak całun stał się prawdziwą relikwią, i tak niech pozostanie.
         Druga wypowiedź Andrzeja Romana jest dowodem całkowitego niezrozumienia religii chrześcijańskiej. Na temat, co Bóg może, a co niekoniecznie, wielokrotnie pisałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz