Wielokrotnie pisałem że żyjemy w świecie pełnym
niezwykłych zdarzeń. Rzeczywistość miesza się z fikcją. Niejednokrotnie wyczuwa
się, że jesteśmy i żyjemy w jakich bajkach, w świecie urojonym. "Stoliczku
nakryj się" staje się bliskie prawdy. Nauka dostarcza nam coraz więcej
dowodów, że świat jest dziwny, nieogarniony, nieprzewidywalny. Swoiste Panta
rhei, wszystko płynie, wszystko gdzieś umyka, zmienia się. Czy ktoś
przypuszczał, że Polska po odzyskaniu wolności od nowa pogrąży się w
nieszczęściu. Chora ambicja jednego człowieka zdolna jest do rozłożenia państwa
na łopatki. Czy ktoś przypuszczał, że bohaterski naród da się przekupić za parę
groszy państwowej jałmużny. Mam nadzieję, że sondaże nie przedstawiają prawdy i
w następnych wyborach pozbędziemy się oszołomów i zdrajców narodu. Zastanawiam
się, że ludzie z mojego i starszego rocznika mają tak przewrócone w głowach.
Jak łatwo dali się przekonać garstce ludzi, którzy sami są chorzy i głupi.
Narzekań na "Tuska" już nie mogę słuchać. Fakt, że poprzednicy nie
rządzili przykładnie, ale żyło się normalnie. Teraz to obłęd. Władza ma niesamowity
tupet. W swej pysze nie kryją się z tym. Sami sobie gotują los sprawiedliwości.
Nierozumni, bo nie zdają sobie sprawy, że historia ich rozliczy. Nie wspomnę o
Bogu. Kościół stał się karykaturą pięknej i potrzebnej idei. Wczoraj w
telewizji mówił ksiądz: katolicyzm wymiera, zmierza do samolikwidacji.
O tempora o mores! Ubolewam, że dożyłem czasów polskiej apokalipsy. Zdrowie nie
pozwala mi wyjść na barykady. Proszę więc: Obudźcie się rodacy!
Od nas zależy, czy będziemy żyć normalnie. Czy wróci
polska tradycja? Czy idee dobra i piękna powrócą do naszego życia? Życie piękne
jest tak blisko. Trzeba tylko niewielkiego wysiłku, aby czerpać z niej owoce
dobra i piękna.
Dziś oddaję hołd zmarłej wczoraj Korze Jackowskiej.
Odeszła od nas osoba kochana przez większość Polaków. Wielka artystka,
piosenkarka, poetka, filozofka, malarka. Wyjątkowa kobieta. Miała odwagę
wypowiadać się na tematy polskiej rzeczywistości. Była osobą wolną,
niezakłamaną choć dotkniętą przez okrutny los. Przegrała z rakiem. Nie kryła
się z tą chorobą. Walczyła do końca. Cześć jej pamięci. Niech Bóg otoczy ją
swoim Miłosierdziem, bo nie była ona kimś przypadkowym. Spełniła się jako
człowiek. Pozostawiła po sobie swój ślad. Była osobą niezwyczajną, odważną i
szczerą. Zapisała się w historii. Była dobra i sprawiedliwa. "Wielcy
nigdy nie odchodzą".
Dziś są imieniny mojej siostry Marty. "Nie powiem,
na co dzień trochę trudna" (por. z serialm Ranczo) w interakcji z
otoczeniem, ale jest prawdziwa, autentyczna i kocham ją za to. Ona ma odwagę
być sobą. To wielki dar. Niech Bóg jej sprzyja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz