W odpowiedzi na komentarz pana Michała z tematu
Papieże cd. 46.
Jeżeli znane jest pochodzenie, trudno jest przyjąć koncepcję troistości
Boga za fenomen religijny. Troistość boga jest folklorem religijnym opartym na
mitach z tradycji politeistycznych.
Politeizm (wielość bogów) był związanych z pogodą i żywiołami (zbawienny
deszcz, klęska suszy). Fundamentalnym celem człowieka było przeżycie. Życie w
grupie, w rodzinie było łatwiejsze, w której można było liczyć na wzajemną
pomoc. Jednoosobowa władza jest w gruncie rzeczy instytucją samotną. Początkowo
religia opierała się na wizji królestwa Bożego. W niej musiały być istoty
boskie jak i wojsko (anioły). Starożytna
formuła, zwana Wiarą Damazego, pochodząca
prawdopodobnie z ok. 500 roku, zawiera zdanie: Bóg jest jedyny, ale nie jakby samotny
(quasi solitarius).
Być może
koncepcja troistości Boga ma swoje korzenie w religii bliskowschodniej
(babilońskiej, asyryjskiej), w której to na czele panteonu stała kosmiczna
triada bogów: Anu (sumeryjski An) – bóg nieba, Bel (Enlil) – bóg ziemi, Ea (Enki) – bóg oceanu. Trochę młodsza
triada, znana bardziej z wersji babilońsko-asyryjskiej: Enki (Ea) – ojciec; Dumuzi
– (Tamuz, Mardukl) – syn, bóstwo życia,
umierające i zmartwychwstające; Gibil – przyjaciel syna, bóg ognia i
światłości. W Egipcie również istniała koncepcja trójpostaciowego Boga,
Re-Ptah-Amon. Prawdopodobnie długa tradycja wielobóstwa (politeizmu)
przygotowywała obraz, ideę i pomysł Trzech Osób. W hinduizmie Trimurti, Brahma
lub Indra oraz Wisznu. W mazdaizmie irańskim była triada: Choda (późniejszy
Ahura Mazda), Anahita i Mitra. Znana jest też „triada buddyjska”: Buddha,
Dharma i Samgha jako postaci soteryjne, a nie boskie. Staroegipska opowieść
mówiła o trójcy: Ozyrys-Izyda-Horus jako istotach boskich. Pierwotną religią Izraela
było wielobóstwo.
Gdyby ograniczono się do stwierdzenia, że Ojciec, Syn i Duch Święty" są jedynie imionami oznaczającymi sposoby
istnienia Boskiego Bytu, to nie byłoby zamieszania w tym temacie. Niestety
Kościół uważa, że osoby boskie różnią się od siebie. Synod Toledański XI,
zawierający syntezę starożytnej refleksji trynitarnej, orzeka: Ojciec nie jest tym samym, kim jest Syn, Syn
tym samym, kim Ojciec, ani Duch Święty tym samym, kim Ojciec czy Syn.
Pierwszy dogmat trynitarnej nauki Kościoła stanowi twierdzenie, że jest
jeden Bóg w trzech osobach (hipostazach), które mają jedną naturę (istotę,
substancję) i dlatego są tak samo wieczne i tak samo wszechmocne. Trójca Przenajświętsza to spełnianie się
Boga w Trzech Osobach. Ta sama natura Trójcy upoważnia do stwierdzenia, że
Jezus-Bóg (jak i Duch Święty) istniał zawsze (narzuca preegzystencję Jezusa), Pierworodnym
wobec każdego stworzenia (Kol 1,15). Żadna Osoba nie potrzebuje uzupełnienia ze
strony Drugiej: każda jest całym Bogiem. Syn i Duch Święty niczego „nie
zawdzięczają” Ojcu. Emanuel Kant mówił, że nauka o Trójcy nic zgoła nie znaczy
dla praktyki (Der Streit der Fakulaten,
Berlin 1968, s. 38). Mówienie, że troistość Boga jest boską tajemnicą jest
przypisywanie Bogu niekoniecznych prawd. To, że dla człowieka jest koncepcją
niepojętą świadczy o nad interpretacji tradycji.
Koncepcja Trójcy Świętej rodziła się przez lata i ma swoją długą
prehistorię. W 381 r. na soborze w Konstantynopolu cesarz Teodozjusz do dwóch
Osób Ojca i Syna wprowadził Ducha Świętego.
Trójca Święta jest karkołomną konstrukcją teologiczną: Syn i Duch Święty są odrębni, ale
nierozdzielni. Chrystus jest obrazem Boga, ale objawia Go Duch Święty.
Cz.S. Bartnik pisze: [Trójca Święta] jest
nie do pojęcia. Jednakże całkowicie błędna i z gruntu niekatolicka jest postawa
„ucieczki” od tej Prawdy, jako teologicznie ogromnie skomplikowanej i trudnej. W tych słowach kryje się wręcz pewien zakaz
podważania pojęcia Trójcy Świętej. Swoiste
tabu. I choć to ogromnie skomplikowana i trudna Prawda do pojęcia, to
jednak mocno zakorzeniona w wierze katolickiej. Ponieważ niezrozumiała, chętnie
wpisywana jest w mistykę teologiczną. Stanowi podłoże i pożywkę dla tłumaczenia
przeżyć mistycznych. Proceder ten jest niebezpieczny, bowiem mistyka nie może
opierać się na niezrozumiałych przesłankach, ponieważ traci na swojej
prawdziwości i wiarygodności. Wielu naukowców (Yves Congar, Karl Rahner,
Czesław S. Bartnik, Marian Rusiecki i inni) są zdania, że trynitologia została przygotowana prefiguralnie przez
niektóre wyższe religie, mające swoją rozwiniętą teologię.
Większość wyznań chrześcijańskich w
ogóle odrzuca Trójcę Świętą lub odsuwa ją na dalszy plan. Ponadto dogmat Trójcy
nie jest jeszcze zadowalająco opracowany teologicznie ze względu na olbrzymie
trudności merytoryczne i metodologiczne (Cz.S. Bartnik). Emmanuel Kant mówił, że nauka o Trójcy: «nic zgoła nie znaczy dla
praktyki» (Der Streit der Fakultűten, Berlin 1968, s. 38).
Trójca Święta jest dogmatem, koncepcją spinającą trzy
Osoby: Boga-Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kościół trzy Osoby boskie ujmuje pod
jednym Bytem o tej samej substancji. O ile można zgodzić się ze stwierdzeniem: Wszystkie trzy Osoby są rozumiane jako
mające jedną naturę, to jednak ontologicznie są to trzy osobne Byty.
Aby
ogarnąć konstrukcję Trójcy Świętej nie należy rozumieć jej ontologicznie
(bytowo), bo dochodzi się do absurdu logicznego (trzy osoby w jednej osobie),
ale przymiotowo. Wszystkie Osoby boskie
są takim samym Aktem działającym. Działają według jednego zamysłu, woli,
miłości i miłosierdzia.
Dla
gnostycyzmu absurdem było głoszenie jedności Boga i bóstwa Syna. Zwolennikiem
jedności Boga (monarchianizm) był Prakseasz, który przeciwstawiał się błędnemu
politeizmowi w Kościele. Na tle tego spojrzenia Tertulian upowszechnił pojęcie
„osoby” (persony) w stosunku do Boga. Odkrył on w licznych tekstach biblijnych
trzy role dialogu, jaki prowadzą różniące się od siebie osoby Boskie jednej
substancji: Jeśli Ono [Słowo] jest
Bogiem, według słów Jana: Bogiem było Słowo, masz już dwóch, innego, który
mówi, aby się stało, a innego, który czyni. Powinieneś więc tym samym uznać go
jako innego; innego, jak już oświadczyłem, jako osobę, nie jako substancję, dla
rozróżnienia, nie dla podziału. Głoszę zresztą zawsze, że ci trzej, połączeni,
stanowią jedną substancję. Takie odczytywanie to manipulowanie słowem. Jak
mówi się: papier przyjmie wszystko.
Proszę zwrócić uwagę na słowa masz już dwóch, powinieneś ... uznać, jest niczym
innym jak narzucaniem swojej koncepcji, a nie udowadnianiem racji przez
argumenty. Orygenes, obstając przy hipostazie trzech osób próbował forsować
pogląd o trzech sposobach wchodzenia Boga w relację ze światem.
Tertulian jak i Orygenes odwoływali się do tekstów biblijnych. Skoro Pismo Święte wymienia imiona Ojca i
Syna, to istnieje pomiędzy nimi odrębność synostwa i ojcostwa: "Syn musi
być Synem Ojca, a Ojciec Ojcem Syna". Na tę odrębność wskazuje również
praktyka chrztu. Udzielając go, wzywa się Ojca, Syna i Ducha Świętego. Chrzest
jest skuteczny "mocą wezwania zasługującej na hołd Trójcy". Ich podejście jest post factum. Tak napisano w Piśmie świętym, tak powinno być. Rzecz
w tym, że całe zamieszanie bierze się właśnie z historii i tradycji.
Najtrudniej zrozumieć, że hipostaza
oznacza, że Ojciec, Syn i Duch Święty to konkretne rzeczywistości, odwiecznie istniejące.
Ariusz dostrzegał sprzeczność pomiędzy przyjmowaną powszechnie w
filozofii i teologii koncepcją Boga jedynego, niezrodzonego i wiecznego, z
biblijną nauką o zrodzeniu Słowa. Nie można pogodzić niestworzenia ze
zrodzeniem. Według dynamicznego (filozoteistycznego) podejścia Bóg i Syn to dwa
różne zjawiska mające te same atrybuty.
Aby
przeciąć dyskusję na temat troistości Boga Kościół dysponuje swoistym
orzeczeniem Soboru Konstantynopolitańskiego II z 553 roku, w którym pouczył: Jeżeli ktoś nie wyznaje jednej natury czy
substancji Ojca, Syna i Ducha Świętego, jednej mocy i jednej władzy, jednej
współistotnej Trójcy, jednej boskości adorowanej w trzech hipostazach czy
osobach, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych).
Na temat Trynitologii prozopologicznej (osobowej) do dziś
trwają spory uczonych. Ja osobiście skłaniałbym się do poglądu (trynitologii
augustyńskiej, tomistycznej i fenomenologiii), że Trójca co do natury to
jedynie Bóg Ojciec, a przez Osoby
ukazany jest różny sposób działania Boga. Wprowadzając dynamiczny obraz
Boga, troistość jawi się w tym samym akcie działającym. Przyznaję, że jedynie
przez siłę tradycji i mocne zakorzenienie się troistości Boga w religii
chrześcijańskiej pozostawiam ten temat w kształcie katechetycznym. Głęboko w
sercu mam przekonanie, że troistość Boga jest modelem konceptualnym i nic
więcej. Jezus został zrodzony, a chwałę Ojca otrzymał dopiero na krzyżu. Tak
więc podzielam całkowicie inną koncepcję dwoistości Boga. Jezus jest Bogiem, bo
działa według tej samej doskonałej woli co Ojciec. Duch Święty jest obrazem
Boga działającego, tym samym Aktem działającym (Syn współistotny Ojcu)
Włodzimierz Sołowiow napisał: Uznając
Boga za bezwzględne istnienie, uznać w nim musimy trzy jednoistotne i niepodzielne
podmioty. Słowo musimy świadczy o
uznaniu doktryny chrześcijańskiej.
Forsowana przez niego idea logosu i Sofii jest łącznym elementem
preegzystencji Boga (istnienie Syna Bożego od zawsze) z grecką ideą Sofii czyli
Mądrości jaką przypisuje się wiecznemu Bogu. Należy odróżniać modele
konceptualne jakie są tworzone od Prawdy, którą człowiek stara się odczytać.
Zupełnie prywatnie uważam, że koncepcja troistości Boga jest zupełnie
niepotrzebnym elementem wiary. Niczemu to nie służy, a wręcz bałamuci.
Wprowadza wiernych w obszar fałszywej tajemniczości Boga. Można postawić
pytanie. Czemu to ma służyć?