Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego inni nie widzą
tego, co ja dostrzegam. W czasie moich poszukiwań odkryłem, że Świat jest pełen
dokumentów świadczących o innych prawdach. Np. sama literatura chrześcijańska
ujawnia setki interesujących opcji, uczonych katolickich, czy protestanckich
przeciwnych wykładni Kościoła. Informacji godnych rozpatrzenia jest mnóstwo.
Dlaczego więc tak mało słyszy się na ten temat? Wygląda to tak, jakby była
zasłona zarzucona na wiedzę niechcianą. Stan rzeczy tłumaczę pewnym zjawiskiem
socjologicznym jakie ma miejsce. Otóż większość ludzi podchodzi do zagadnień
z góry założoną tezą. Kiedy padają pytania, odpowiadają gotowymi
odpowiedziami zapisanymi w ludzkim umyśle. Mało osób jest otwartych
fenomenologicznie (nieobciążonym podejściem) na stawiane pytania. Jest w
człowieku pewna niechęć do burzenia już ułożonych, zaakceptowanych prawd, czy
myśli. Kto burzy, ten jest wichrzycielem ich umysłowego spokoju.
Kościół zapewne zna ten mechanizm i z niego korzysta. Więcej, dopracował się
umiejętności tak układania faktów sprzyjających, które powodują, że powstały
perełki teologiczne. Kiedy słyszę je, dech mi zapiera i przez dłuższą chwilę
nie jestem w stanie im się przeciwstawić. Dopiero na spokojnie, analizując
przekaz słowo po słowie, odkrywam sztuczkę językową (sofistykę) i słabe punkty
przedstawionej tezy. Gdybym nie poświęcał czasu na analizę tematu, pewnie bym
dał się złapać na ten haczyk. Ktoś może zapytać,
– a
po cóż miałby to czynić święty Kościół?
Dla utrzymania i obrony własnej już opracowanej doktryny
wiary, własnego modelu teologicznego wypracowanego przez założycieli Kościoła,
apostołów, św. Pawła, apologetów i tych, którzy pozostali w ukryciu
– A
czy ona jest taka zła?
Ocena moralna doktryny
katolickiej jest jak najbardziej poprawna, żeby nie powiedzieć modelowa.
Chodzi tylko o mitologiczne spoiwo faktów historycznych. Może kiedyś było to
bez znaczenia. Dzisiaj prawda faktograficzna, historiograficzna domaga się
jasności i prawdy. Poprawienie konstrukcji wiary katolickiej nie jest w
stanie jej zburzyć, bo ma mocne oparcie w Bogu. Nie chodzi tu również o
Boga, ale ludzki prestiż. Człowiek zaczął sięgać do innych ciał niebieskich, a
podaje mu się do wierzenia np. istnienie ontologiczne diabła i aniołów.
Wszelkie zagmatwane teorie preegzystencji niczemu nie służą, chyba, że są
psychologicznym biczem. Wierny im mniej rozumie jest pokorniejszy. Oprawa
ezoteryczna religii, w gruncie rzeczy, jest skierowana przeciwko Bogu. On w
prostocie swego istnienia powołał Świat wg prostych zasad. Nie musiał cudami
przekonywać o swojej wielkości. Większość znaków i cudów Boga opisanych w
Piśmie świętym jest dziełem hagiografów, którzy w ten sposób chcieli
uwiarygodnić, że Stwórcą jest Bóg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz