W Afryce po pokonaniu schizmy donatystów (rygorystycznego
ruchu religijnego) pojawiła się nowa herezja pelagianizmu. Uciekając od
barbarzyńskich Wandalów, którzy zdobyli Rzym, pojawił się mnich Pelagiusz (ok.
360 – 435) pochodzący z Wysp Brytyjskich. Był on ascetą i prowadził wzorowe
życie. Miał własnych uczniów, jak np. Celestiusza. Rozwijał się
głównie w Italii i Północnej
Afryce. W wyniku kontrowersji wewnątrz kościelnej, uznany został przez synody katolickie i papieży, a następnie Sobór
efeski (431) za niezgodny z doktryną
chrześcijańską czyli herezję. Kiedy Pelagiusz udał się do Palestyny
Celestiusz prowadził propagandę poglądów mistrza. Na synodzie w Kartaginie
został ponownie potępiony. Wyjechał na Sycylię i tam kontynuowała nauki.
Ponieważ Pelagiusz inaczej pojmował niektóre aspekty
wiary został zaatakowany m.innymi przez Augustyna, który bronił zawzięcie
oficjalnej doktryny Kościoła. Z tej perspektywy szukano wszelakich oznak
herezji w doktrynie Pelagiusza. Zarzucano mu skrajny ascetyzm, pomniejszanie
roli grzechu pierworodnego oraz zbyt propagowanie daru wolności jaki dostaje
każdy człowiek od Boga. Pelagiusz ukazywał nie tyle Zbawiciela, ile autora
pewnej nauki, wzór dany nam do naśladowania. Nie ma grzechów lekkich, bo każde
wykroczenie przeciw prawu moralnemu ma straszliwą wagę.
Poprzez starania Augustyna nauka Pelagiusza została
ponownie potępiona w maju roku 418. Potępienie akceptują ówcześni papieże jak i
władza cesarska. Nauka jego jednak była również broniona. Wiernych jego nauce
spotkać można było w episkopacie Italii (Julian). Julian z Eclanum (ok.
386–454) został wypędzony z Italii. Na Wschodzie związał się z Nestoriuszem.
Niestety, Nestoriusz jak i Pelagiusz zostali potępieni na soborze w Efezie w
roku 431. Nauka i działalność pelagian zeszła do podziemi.
Nauka Pelagiusza wywołała temat wolności człowieka i jego
możliwości. Obawiano się, że zasługi Boga zostaną pomniejszone w zbawieniu
człowieka, a przypisane tylko zasłudze człowieka (semipelagianizm). Pelagiusz
wierzył, że natura ludzka, jako stworzona przez Boga, jest zdolna przezwyciężyć
grzech i osiągnąć świętość. Grzech
pierworodny popełniony przez Adama był jedynie złym przykładem,
jego skutki nie przeszły na potomstwo pierwszych rodziców w postaci zepsutej
natury. Podobnie widział rolę Jezusa
Chrystusa – jako dającego
dobry przykład. Człowiek, przez naśladownictwo Chrystusa, może się sam
wyzwolić z grzechu, dzięki temu że z natury został stworzony jako mający wolną
wolę (liberum arbitrium). Pelagianie rozumieli łaskę Bożą jako
światło pomocne człowiekowi w jego pracy moralnej dla dokonywania dobrych
wyborów i dostrzegania właściwych wzorców postępowania. Wolnej woli przeszkadzają
zły wpływ otoczenia i skutki własnych grzechów człowieka. Pelagiusz bronił
bardzo samodzielności ludzkiej woli, nie była ona według niego niczym
zdeterminowana, także przez Boga.
Walka Augustyna z Pelagianizmem dostarczyła doktrynie
chrześcijańskich nowych argumentów teologicznych. Czy słusznych? Wiele tez pelagianizmu jest bliskie nauce
filozoteistycznej. Wielu współczesnych teologów przychylnie patrzy na
doktrynę Pelagiusza i apeluje o reinterpretację jego ocalałych dzieł[1].
[1]
Poddając takiej re-interpretacji, E. Florkowski korzystając z krytycznego
wydania A. Soutera Pelagiuszowego Komentarza
do trzynastu listów św. Pawła, przychylił się do opinii J. Ernsta, a także
wielu znacznie starszych autorów, zwłaszcza ze szkoły tomistycznej w Salamance, którzy uznawali, że Pelagiusz
dopuszczał pojęcie swoiście rozumianej łaski działającej wewnątrz człowieka.
Badając ponownie także nauczanie Pelagiusza na temat grzechu pierworodnego,
K. Obrycki potwierdził błędność, w kontekście katolickim, jego doktryny. Autor
ten wykazał, że chociaż Pelagiusz uważał Adama za pierwszego sprawcę grzechu,
jednak jako zwolennik kreacjonizmu był zdecydowanym przeciwnikiem
traducjanizmu, odrzucał prawdę o dziedziczeniu grzechu wraz z naturą Adama
(massa Adae) przez potomków. Adam moralnie źle wpłynął na rodzaj ludzki, ale
jedynie poprzez to, że dał przykład
grzeszenia (exemplum
delicti), stając się, w konsekwencji, wzorem
grzechu (forma delicti).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz